Angelika Chrapkiewicz-Gądek: Nie (śmiech). Na niepełnosprawność nie.
Każdy ma słabsze chwile. Jedni mają je częściej, inni rzadziej. Jeśli chodzi o zwątpienie z zanikiem mięśni i że ta choroba cały czas postępuje – to ja takiego zwątpienia nie mam. Ostatnio miałam słabszy dzień, bo się przemęczyłam i dawała mi popalić. Wiem, co wtedy zrobić! Odpocznij, poleż i jutro będzie OK!
Natomiast sytuacja, która była w moim życiu 2 lata temu, czyli odejście mamy – była sytuacją ekstremalnie trudną. Wtedy miałam myśli, „mamo, nie mam siły”, „nie dam rady” itd. Była to sytuacja bardzo trudna i większość ludzi w takiej chwili ma takie myśli – to jest normalne.
A tak na co dzień, w ogóle o tym nie myślę. Nie myślę, że nie mam siły, że nie chce mi się i się poddaję. W mojej głowie pojawiają się różne plany (śmiech). Takie plany, takie marzenie, które tak mnie napędzą, że nie mam miejsca w głowie na negatywne myśli.
Bycie szczęśliwym i radosnym, nie oznacza, że wszystko jest idealne i perfekcyjne, bo nie jest. Nic nie jest idealne i perfekcyjne. To oznacza, że my decydujemy się dostrzegać wszystko, poza słabościami, niedoskonałościami i na tym się nie skupiamy.
Nie skupiam się na moich słabościach. Nie skupiam się na chorobie, że mogłabym coś zrobić, ale nie mogę itd. Tylko skupiam się na tym, co jest przede mną. Jak działać, by spełnić to, co mam w głowie (śmiech). Brać życie pełnymi garściami to jest to!
Angi: Czy narzekam?
Angi: Na rząd, nie narzekam, bo się odcinam. Nie oglądam wiadomości. Mam wpływ na rząd podczas wyborów, na które chodzę, ale później niestety, nie.
Narzekam czasem na ludzi, że ktoś stanie na miejsce dla osób niepełnosprawnych i nie ma do tego uprawnień. W sumie, to bardziej mnie to denerwuje 😉 To nie jest narzekanie, tylko bardziej irytacja, bezsilność.
Irytuje mnie jeszcze sytuacja, w której muszę czekać długo na windę, bo osoby, które spokojnie mogą iść po schodach i mogą zrobić jeden krok, na ruchome schody, czekają na windę i do tego przyciskają wszystkie przyciski. To nie jest narzekanie, tylko taka bezsilność.
Angi: Dokładnie tak.
Oczywiście, czasem mam też tak, że nie uda mi czegoś zrobić. Ale wówczas mówię sobie – nie udało mi się, ale jutro spróbuję ponownie, albo wybiorę inny sposób, żeby to zrobić. Bardziej w ten sposób.
Angi: To jest trudne pytanie.
Powiem tak, każdego roku coś się zmienia, jest coraz więcej projektów, w które sama też się angażuje, bo wierzę w to, że im więcej się mówi o niepełnosprawności i potrzebach takich osób, tym jest większa świadomość.
I cały czas pracujemy nad tą świadomością, że jesteśmy ludźmi, którzy mają tylko na niektórych polach inne potrzeby, ale jesteśmy częścią tego społeczeństwa. Jak każdy mamy marzenia, pracujemy, jesteśmy aktywni itd. Jeśli chodzi o bariery architektoniczne, to wiadomo. Walczymy z ich likwidacją cały czas! Lecz od świadomości warto rozpocząć.
Z zajmowaniem miejsc parkingowych przez osoby, które nie mają do tego uprawnień jest już lepiej, dlatego, że jest większa świadomość. Jeszcze 10 lat temu, było zdecydowanie trudniej osobom niepełnosprawnym, niż jest teraz.
Myślę, że jest to zasługa wszystkich działań, które dzieją się pod kontem niepełnosprawności. Chciałabym, aby było ich dużo i żeby ludzie nie mieli lęków i obaw.
Angi: Nie ma na to odpowiedniej recepty. Dlatego to pytanie jest trudne.
Angi: Co ja bym chciała, aby się zmieniło po sprawnym poruszaniu się po Polsce?
Aby inżynierowie sięgali po rozwiązania, które są za granicą. Jeśli potrafię pojechać za granicę na zwykły camping z namiotami i na każdym jest przystosowana toaleta i łazienka, powoduje to to, że z przyjemnością i bez strachu jadę w te miejsca. Gdybyśmy sięgali po doświadczenia i rozwiązania, które są w innych krajach, to byłoby super 🙂 Mocno by się polepszyło.
Inspirujemy się wszyscy nawzajem. Możemy sięgać po pomoc i rozwiązania, które są już sprawdzone.
Angi: No właśnie 🙂
Angi: To jest dla mnie trudne pytanie (śmiech).
Angi: No właśnie (śmiech).
Kobieta odważna to kobieta, która nie boi się wyzwań. To kobieta, która koncentruje swój umysł na tym, czego pragnie, a nie na tym, czego się boi, działa pomimo lęku. Która mimo tego, że różne rzeczy, które dzieją się w jej życiu, które nie pójdą po jej myśli, potrafi wyciągnąć z nich lekcje. Dąży do tego, aby działać dalej.
Angi: Znowu trudne pytanie 😉
Angi: Tak, czuję się odważna i silna. Zwłaszcza, gdy robię takie rzeczy, jak ostatnio robię. Potrafię przyjść z pomysłem „jedziemy do Tajlandii”…
Angi: Tak, chociaż boję się. Myślisz, że nie bałam się wyjścia na Rysy czy wyjazdu do Tajlandii? Czasem się boję przesiadać na wózek, bo wiem o tym, że mam mało siły i wiem o tym, że mogę upaść. A i tak to robię.
Angi: Oczywiście, że tak. Odwaga jest dla mnie działaniem pomimo lęku.
Angi: Nie. No, właśnie nie. Teraz czuję to bardzo mocno, może Cię zaskoczę, a kiedyś było tak:
Zawsze miałam pomysły w głowie i zawsze je realizowałam, np. „chcę iść na studia dzienne” i poszłam na studia dzienne, ale nie umiałam z nich wyciągnąć dla siebie tej siły, tej odwagi. Nie umiałam ich docenić.
Angi: Tak, ale wiesz, o co mi chodzi?
Dawniej nie potrafiłam patrzeć na rzeczy, które robię, jako coś, co zrobiłam, że to było odważne, że to moja siła spowodowała, że to zrobiłam. Tylko bardziej ”to się stało”. Właśnie tak podchodziłam do tego.
Angi: Gdy byłam mała, to dostawałam dużo miłości od ludzi, ale oczywiście, też dużo ciosów w serce, przezwisk typu, że „jestem krzywonoga”. Różne rozmowy, które słyszałam, a rodzice myśleli, że ja nie słyszę „No, a Pani córka jest niepełnosprawna, to już pewnie będzie w domu”.
akie rzeczy powodowały, że nie wierzyłam w siebie, bo słyszałam ich mnóstwo. Mogłabym takich przykładów mnożyć.
Więc, kiedyś tak nie było, łącznie z tym (o szpilkach, to ja już nie mówię), kiedyś nie chodziłam w sukienkach. Uważałam, że mam za chude nogi. Mówię tutaj, też o wyglądzie kobiecości, że nawet tutaj nie wierzyłam, że mam jakiś potencjał.
Angi: Nauczyłam się tego. Nauczyłam się dostrzegać swoje sukcesy i nauczyłam się brać z nich siłę.
Angi: Tak.
Angi: Nie wiem (śmiech). Żartuję 🙂
Ostatnio dużo o tym myślałam. Oczywiście takie rzeczy jak: nurkowanie, góry itd., ale też rzeczy dnia codziennego budują moją siłę. Moje duże i małe szczyty, o których nie wie nikt.
Jednym z nich, który jest dla mnie ogromnym szczytem, to zrobienie prawo jazdy. Dlaczego? Gdy spotkałam się z pierwszym instruktorem, powiedział mi, że mam tak słabe ręce, że nigdy nie będę mogła jeździć samochodem.
Mogłam się wtedy załamać. Odpuścić.
Gdy wróciłam do domu rozpłakałam się, ale następnego dnia, zaczęłam szukać w Internecie i znalazłam kilka szkół nauki jazdy w Krakowie. Wzięłam telefon, zaczęłam dzwonić i mówić, jaka jest sytuacja, że jestem na wózku, mam zanik mięśni i chciałabym nauczyć się jeździć samochodem.
Już wtedy miałam przystosowany samochód, więc wszystko było przygotowane do mojej jazdy. Dopiero trzecia firma, powiedziała, że przyjedzie właściciel i zobaczy się ze mną, zobaczy samochód i porozmawiamy. Bałam się tak bardzo, że z nerwów bolał mnie brzuch.
Gdy przyjechał poczułam, że to mężczyzna, który lubi wyzwania – motor, ubrany w skórę (śmiech). Powiedział wówczas dwa magiczne słowa: „Damy radę!”
Dlaczego Ci o tym mówię?
Dlatego, że z jednej strony są duże osiągnięcia (zdobycie najwyższych górskich szczytów), a z drugiej są te takie malutkie. Mało kto zastanawia się, że zrobienie prawo jazdy może być wyzwaniem.
Te wszystkie rzeczy budują moją siłę i wszystkie je czuję w sercu bardzo mocno. Najpierw mam w głowie marzenie np. chcę nauczyć się nurkować, a potem marzenie schodzi trochę niżej i wchodzi w serce i jest tam tak mocno, że nie pozwala o sobie zapomnieć.
Angi: Moje serce przypomina mi cały czas. Kieruje moje działania, żeby się do niego zbliżyć. I to mnie po prostu napędza – myślenie o tym, co zrobić, żeby to osiągnąć.
Angi: Tak.
Tak samo jak z nurkowaniem było trudno, z prawem jazdy, z wszystkim było trudno. To nie znaczy, że osiągnę ten cel szybko. Tylko cała droga do niego jest ważna. W przypadku Rysów itd., wiesz o tym, bo już byłyśmy znajomymi, że to były przygotowania, wyrzeczenia.
Jak ja to robię?
Przede wszystkim to to, że jak sobie coś wymyślę i poczuję to w sercu to nie odpuszczam!
Angi: Nie ma mocnych (śmiech).
Jestem konsekwentna i odpuszczam tylko wtedy, kiedy naprawdę nie da się czegoś zrobić.
Z drugiej strony miałam taki moment, że coś wymyśliłam i musiałam zrezygnować, ale czy poczułam, tak bardzo mocno, to szczerze mówiąc, chyba nie. Np. chciałam grać w koszykówkę, ale jej nie poczułam w ogóle w sercu, więc nie gram, rozumiesz?
Angi: Nie poczułam tego tak mocno, chciałam grać, a później okazywało się, że to nie jest to „coś”, no to OK, rezygnuję i nie ma problemu.
Angi: Masz takie pomysły, których chcesz spróbować, albo takie, które, gdy osiądą w głowie i sercu, to masz przerąbane 😉 (śmiech). Ja tak mam ☺
Angi: Dają mi ją moi najbliżsi, którzy mnie wspierają i wierzą we mnie mocno! Czerpię ją również z tego, że widzę w nich sens i z tego też, że są moim marzeniem po prostu ☺ Zrozumiałam, że marzenia się spełnia. To tak jest.
Angi: Marzenie, to nie jest coś takiego: Marzy mi się domek w górach i nic z tym nie robię.
Jeśli marzy mi się taki domek, to więcej pracuję, robię różne działania do tego, aby mieć na to środki i sobie go kupić. No nie?
Angi: Jeśli powiem, że coś jest moim marzeniem, to się 4 razy zastanowię, bo chcę to marzenie spełnić. I dla mnie ma to sens wtedy, że marzenia się spełnia, a nie że się spełniają. Bo one się z nieba nie spełniają.
Angi: Dokładnie (śmiech).
Angi: Nie wiem.
Angi: No tak, tak ☺ (śmiech). Sercem, empatią i tym, że jestem ciekawa świata i ludzi. Kocham życie, ludzi i to mnie napędza do działania.
Angi: Tak dokładnie (śmiech) i w każdym zachwycie 🙂
Angi: U mnie było wiele zmian. Rozmawiałyśmy o zmianie, o dwóch poziomach: poziomie stania i siedzenia i o tym, że choroba postępuje. W związku z tym, u mnie wszystko się zmienia. Nawet przez specyfikację zaniku mięśni, przez to, że on cały czas postępuje, cały czas jest inaczej.
I też Ela, mówię to z pełną świadomością, nie mówię tego, żeby łezki się pojawiły itd., tylko nie wiem, jak będzie za rok, za 2, za 5 lat. Nie wiem, czy będę ruszać rękami, bo ta choroba, dotyczy całego ciała. Mam te ręce słabsze, więc są te zmiany. Natomiast jeśli mówimy o zmianach jeszcze, to też zmiany były zawodowe, miejsce zamieszkania itd.
W związku z tym mogę powiedzieć, że zmiany są potrzebne i są dobre, bo każda zmiana wnosi w życie coś nowego.
Najpierw jest wielki niepokój.
Angi: Tak. Boisz się. Nie wiesz, jak będzie. To, co niewiadome nas przeraża. Zadajesz sobie miliardy pytań, np. „Jak sobie poradzę” itd. Ale, gdy ta zmiana się dokonuje i Ty zaczynasz w niej funkcjonować, zaczynasz uczyć się od nowa.
Nagle dostrzegasz, że zmieniło się wiele rzeczy, ale Ty czujesz się szczęśliwy w tych zmianach, bo znalazłeś swoją nową drogę. Daje Ci to niesamowitego kopa i niesamowitą siłę. To powoduje, że kolejnych zmian, obawiasz się znacznie mniej.
Zmiany też moim zdaniem oczyszczają atmosferę. Gdy np. zmieniamy pracę, zmieniamy środowisko, zmieniamy nawyki i przyzwyczajenia z poprzedniego miejsca pracy itd.
Jest to duże przeżycie. Pamiętam, jak dla mnie zmiana pracy była ekstremalnym przeżyciem, naprawdę.
Tyle pytań jest w głowie: Czy ja dam radę? Nawet z takimi przyziemnymi rzeczami: Gdzie będę parkować samochód? Czy zespół mnie zaakceptuje? Czy sobie poradzę w pracy? Czy mam takie kompetencje? itd., itd.
Potem okazuje się, że jesteś w danym miejscu kolejne 5 lat 🙂
Angi: Bardzo boimy się zmian. Zawsze boimy się tego, czego nie znamy i to jest naturalne.
Angi: Tak, uczą, rozwijają, rozszerzają horyzonty, przynoszą doświadczenie.
W moim życiu teraz taka zmiana zachodzi, gdy zdecydowałam się iść w dziedzinę trenerską i mówców. Jest to dla mnie też bardzo duży przeskok. Nawet ogromny. Wymaga to ciągłej pracy, rozwijania kompetencji oraz ogromnej odwagi. Bardzo chcę dotrzeć do ludzi, razem z nimi pracować i rozwijać się.
Angi: Tak, zdecydowanie tak! To co powiedziałaś, że każda zmiana uczy. Uczy nas czegoś nowego. Nie lubimy czasem nawet przestawić mebla w domu, prawda? Ale, gdy go przestawiamy, to wnętrze nabiera innej barwy i charakteru.
Spotkanie z Angeliką na Życiu Bez Ograniczeń 2. Najlepszy prezent urodzinowy dla mojej córci. Jak to powiedziała Nikola: „Moja Kochana Pani Angelika” 😉
Spotkanie z Angeliką na Życiu Bez Ograniczeń 2. Pod koniec eventu, moja córka zobaczyła Angi i się do niej mocno przytuliła. Miłość od pierwszego spotkania 😉
Dużo skutecznych wskazówek co zrobić, aby odnaleźć sens i naprawdę cieszyć się życiem znajdziesz w ebooku: „Przestań Narzekać i Zacznij Cieszyć Się Życiem”, którego udostępniam całkowicie bezpłatnie.
5 Komentarze
Świetna i mega wartościowa rozmowa 🙂
Czytając tą rozmowę, jakbym ją słyszała. Jestem pod WIELKIM wrażeniem, tak niesamowitej odwagi i siły, kobiety, która jest na wózku, a do tego jest piękna, uśmiechnięta i ma dystans do siebie. Nie jedna zdrowa osoba, nie ma tyle odwagi od realizowania swoich marzeń.
Angi podziwiam Cię i jesteś dla mnie WIELKĄ inspiracją 🙂 Dużo zdrowia i radości z realizacji swoich marzeń. 3-maj tak dalej. Pozdrawiam 🙂
Dziękujemy za miłe słowa 🙂 Tak, rozmowa jest bardzo wartościowa, dlatego właśnie zaprosiłam Angi, aby podzieliła się swoim sekretem na radosne, silne i pełne odwagi życie.
Pozdrawiam ciepło 🙂
Proszę bardzo 🙂
[…] Część 1 możesz przeczytać TUTAJ, a część 2 TUTAJ […]
[…] Część 2 TUTAJ […]